Tragedia wisiała w powietrzu. Groszek balansował na końcach palców, w sztywnych butach, na warstwie lodu. Odrobina nieuwagi, niewielkie zakłócenie balansu ciała groziło upadkiem. Stałem z uysym w bezpiecznym miejscu czekając na rozwój zdarzeń, z silną wiarą że i tym razem sobie poradzi, ma zajebiście silną psychę. I wiśniówkę. Nikt o zdrowych zmysłach nie odważy się…