Plany były ambitne: wspinanie w Dolomitach, może jakieś lodowce, wyszło jak zwykle – silnik w samochodzie do wymiany i budżet „zniknął” :). Trzeba coś wymyślić, bo spręż jest. I zgodnie z prognozami pogody padło na Sokoliki i Tatry, pół na pół. semow