Rzeżuchowe Turnie, popularnie zwane Rzeżuchami bądź ze słowackiego Żeruchami, to kilka mało spektakularnych szczytów położonych w bocznej grani odchodzącej od Jagnięciego Szczytu – Koziej Grani. Krótkie (45 min) podejście od schroniska nad Zielonym Stawem Kieżmarskim oraz przyjazna południowa wystawa sprawiają że kawałek stosunkowo litej i ładnej ściany w czołówce Skrajnej Rzeżuchowej Turni stanowi popularny cel na wiosenne, jesienne lub po prostu rekreacyjne wspinanie.
Poniżej znajdziecie opis trzech łatwych dróg na tej „ścianie ścian”. Drogę przez Książkę robiłem w październiku 2013 r., dwie pozostałe – w maju 2017 r. Przeglądając topo na tatry.nfo.sk znajdziecie dużo więcej propozycji, część dróg ma jednak charakter zimowy na co warto zwracać uwagę a w razie wątpliwości zasięgać rady doświadczonych kolegów. Z trudniejszych propozycji na pewno zwraca uwagę Taniec Korsvoldów – kluczowy wyciąg to dość gęsto obita połoga płyta. Można ją dobrze obejrzeć zjeżdżając opisaną linią po stanowiskach tej drogi.
Cesta cez knihu, V
Najczęściej uczęszczaną drogę stanowi niewątpliwie Cesta cez knihu, Droga przez książkę – dla pięknego i łatwego zacięcia na trzecim wyciągu. Stosunkowo dobra asekuracja, przyzwoita jakość skały i obite stanowiska zachęcają początkujących taterników. Do asekuracji wystarczy standardowy zestaw tatrzański, lina 50 metrów. Droga prowadzi diagonalnie, powrót pod ścianę odbywa się poprzez dwa zjazdy (jeden do podstawy Książki, drugi już na trawniki). Kluczowe trudności znajdują się (czy też my je znajdujemy – wyciąg nieco kluczy) na pierwszym wyciągu. Druga długość liny prowadzi diagonalnie w prawo ewidentnym zacięciem, trzeci to tytułowa książka. Kończymy na stanowisku na siodełku żeberka spadającego ze Skrajnej Rzeżuchowej Turni. Można kontynuować do piku tego honornego wzniesienia, jednak wiąże się to ze zjazdami żlebem, którym prowadzi droga Bocek – Krajnak. Da się, ale żleb jak to żleb – zbiera kruszyznę i nie dość że sami (bądź zespół zjeżdżający nad nami) możemy coś zrzucić, to jesteśmy zagrożeni przez zespoły wspinające się na ścianach stanowiących lewe (orograficznie) ograniczenie żlebu – czego osobiście doświadczyliśmy.
Znamka monzunu, V+
Ładna, lita droga startująca charakterystycznym żeberkiem u podstawy ściany. Stanowiska są obite, do tego możemy się spodziewać miłej dla wiosennej psychy niespodzianki w postaci spitów na pierwszych dwóch wyciągach. Pierwszy wyciąg prowadzi kantem wspomnianego żeberka, by w połowie jego wysokości przewinąć się na prawą stronę. Na tym przewinięciu spotkamy też kluczowe trudności. Drugi wyciąg prowadzi przyjemnymi płytami (podstawowy problem to wytropienie szarych spitów 😉). Nie pakujcie się w dachówkowate płyty po prawej, nie idźcie też żlebem, spity Was poprowadzą! Z trzeciego stanowiska startujemy lekko w lewo połogimi płytami, by w dogodnym miejscu pokonać dobrze urzeźbioną ściankę i później już mocno w prawo, do ostrza filara. Stanowisko zjazdowe znajduje się po prawej stronie ostrza (pętle z maillonem). Do podstawy ściany dostajemy się trzema zjazdami ze stanowisk Tańca Korsvoldów. Zestaw standardowy, lina 50 metrów wystarcza na styk, młotka (poza sytuacją awaryjnego wycofu) nie będziemy potrzebowali.
Schemat i zjazdy wg. tatry.nfo.sk
Klima – Linhart, V
Droga teoretycznie prostsza niż Znamka, jednak ze względu na jakość asekuracji na trzecim wyciągu może okazać się bardziej wymagająca. Startujemy kilka metrów na prawo od ujścia żlebu drogi Bocek – Krajnak, trójkowym terenem docieramy do półki z której odbija Taniec Korsvoldów. Zdecydowałem się założyć stanowisko korzystając z pierwszego spita tej drogi, obok jest fajna rysa. Na drugim wyciągu znajdziemy już stare haki (warto mieć młotek przy uprzęży), które prowadzą nas ładnymi ryskami i ścianką w połogie trawniki, tam też znajdujemy miejsce na stanowisko (dwa stare haki, rysy na własne punkty). W moim odczuciu jest to mocna IV, jeśli nie V. Kluczowy jednak jest trzeci wyciąg: ze stanowiska odbijamy w ściankę po lewej, by przewinąć się za kant przy półeczce. Za kantem znajdziemy słabo asekurowalne połogie płyty, tutaj według schematu trzeba zatoczyć łuk w lewo i wrócić na kant filarka. Tomek poszedł po przewinięciu mniej więcej wprost do góry – możliwe że sobie trochę utrudnił, ale przełamanie liny mocno przeszkadzało. Liny 50 metrowej wystarczyło do pierwszego sensownego stanowiska na kancie filara (rep na bloku – dokładamy swoją taśmę), wobec tego aby dotrzeć do docelowegu stanu trzeba było przewspinać jeszcze 20 metrów trójkowym terenem, co dało nam czwarty wyciąg. Osiągamy znane nam już ze Znamki stanowisko Tańca Korsvoldów i dwoma szybkimi startami lądujemy przy plecakach, kanapkach, piwie i grillu 😉