O plecakach pisze się i mówi bardzo dużo. Z pewnością istotnie podnoszą bezpieczeństwo w czasie działalności w terenie zagrożonym lawinami. Nie będę się zagłębiał w kwestie techniczne (o ile to nie będzie konieczne), wyboru modeli i cen – za tym odsyłam do opracowań na plecaklawinowe.pl. W poniższym tekście chciałbym się skupić nad odpowiedzią na pytanie: jak plecak realnie wpływa na nasze bezpieczeństwo? Czy stosowanie plecaka wypornościowego ma jakieś wady? Cierpliwych zapraszam do lektury. Na końcu artykułu znajdziecie linki do ciekawych opracowań i tekstów źródłowych.
Jak działa plecak lawinowy?
Wbrew pozorom koncepcja używania „balonów” zapobiegających zasypaniu w lawinie nie opiera się na unoszeniu ofiary na powierzchni rzeki śniegu. W rzeczy samej ogromna większość lawin stanowiących dla nas największe zagrożenie, czyli deskowych, nie do końca zachowuje się tak jak płynna masa, składa się bowiem z różnej wielkości brył śniegu powstałych z pękniętej deski. Bryły te przemieszczają się wewnątrz pędzącej masy według zasady odwrotnej segregacji – te największe wyrzucane są na zewnątrz. Człowiek z napełnionym balonem o objętości ok. 150 litrów stanowi właśnie taką dużą bryłę, do tego o korzystnym stosunku masy do kubatury. Żeby plecak zadziałał, musimy więc spełnić pewne warunki:
- Odpalić system zanim zostaniemy zasypani – w przeciwnym wypadku balon dociskany przez kotłujące się bryły śniegu może nie napełnić się;
- Przejechać się z odpalonym plecakiem kawałek „na lawinie”, tak aby odwrócona segregacja miała szansę zadziałać. Oczywiście jeżeli tor lawiny będzie krótki i pozostaniemy na wierzchu, nie ma tematu – zagrożenie nie powstało. Natomiast w przypadku w którym lawina została uruchomiona sporo powyżej nas i zostaniemy zgarnięci po drodze, jest spore ryzyko że plecak nam nie pomoże.
O ile na drugi z warunków nie mamy dużego wpływu (ale nieduży owszem: praktycznie wszystkie ofiary wypadków lawinowych same – lub ich współtowarzysze wycieczki – powodują lawiny), o tyle pierwszy jest praktycznie w pełni od nas zależny. Zwlekanie z odpaleniem plecaka lub noszenie pasków od kijków na nadgarstkach może nas drogo kosztować. Na filmie poniżej na szczęście obeszło się na obrażeniach ciała.
W jaki sposób te aspekty będą wpływały na postrzeganie skuteczności użycia plecaków – przyjrzymy się poniżej. Najpierw jednak spróbujmy przebić się przez bardziej ogólne statystyki.
Nie takie twarde liczby
Zacznijmy od tego, że ciężko mówić o liczbach realnie odzwierciedlających skuteczność stosowania plecaków. Badacze pracują na danych spływających od użytkowników sprzętu, służb ratunkowych. Aby odpowiedzieć sobie na pytanie „na ile plecak lawinowy jest skuteczny” powinniśmy dysponować znacznie szerszą informacją, obejmującą takie dane jak:
- liczbę ofiar śmiertelnych w lawinach,
- liczbę ofiar wypadków i zdarzeń lawinowych,
- ilość całkowicie zasypanych w tych wypadkach,
- ilość użytkowników plecaków lawinowych,
- ilość ofiar wypadków i zdarzeń lawinowych noszących plecaki,
- szczegółowe informacje o przebiegu wypadku lawinowego, w tym w jaki sposób użyty został plecak.
Niestety dostępu do wszystkich danych nie mamy – wiele wypadków i zdarzeń w których nie ma ofiar śmiertelnych pozostaje nieodnotowanych w statystykach. Idąc dalej, aby wykonać precyzyjne badania skuteczności plecaków na poziomie naukowym, powinniśmy zasymulować identyczne warunki w lawinie dla odpowiedniej próbki osób z plecakami i bez. W naturalnym otoczeniu to jest oczywiście niemożliwe, ale kto wie – może cyfrowe modele symulujące zachowanie śniegu w lawinie są jakąś ścieżką w tym kierunku?
Czy nam są potrzebne tak precyzyjne dane? Chyba nie. Na nasze potrzeby można sformułować następujące pytanie: na ile rosną moje szanse w wypadku lawinowym, jeżeli będę miał plecak i odpalę go poprawnie? Spójrzmy na to, co udało się zebrać w jednym z świeższych opracowań tematu Pascala Haegli.
- W poważnych wypadkach lawinowych (grożących całkowitym zasypaniem) statystyczne ryzyko całkowitego zasypania wynosi 47% dla ofiar bez plecaka oraz 20.1% dla ofiar z poprawnie odpalonym plecakiem.
- 22% ofiar tych wypadków bez plecaka lawinowego umiera. Z poprawnie odpalonym plecakiem – 11%.
- W 20% poważnych wypadków lawinowych plecaki nie zostały odpalone, w tym: 60% nie zostało uruchomione przez użytkownika, 12% ze względu na niewłaściwe użytkowanie, 17% na skutek awarii urządzenia, 12% to przypadki zniszczenia poduszki w lawinie.
Jeżeli więc weźmiemy pod uwagę możliwość niezależnego od nas nieudanego użycia plecaka (awarie i zniszczenia poduszki: 30% z 20%), możemy przyjąć że ryzyko śmierci w sytuacji poważnego wypadku lawinowego spada z 22% (nie posiadając plecaka) do ok. 12% (posiadając plecak i nie popełniając błędu w jego użyciu). Oznacza to, że poprawne użycie plecaka podwaja szanse przeżycia w poważnym wypadku lawinowym. To chyba nieźle. Spójrzmy jednak z drugiej strony: 12% to ciągle spory odsetek, dlaczego czasem plecak nie pomoże?
Teren
Bruce Tremper zwraca uwagę na jeden bardzo ważny aspekt w dyskusji na temat skuteczności plecaków: ukształtowanie terenu. Oczywistym stwierdzeniem jest to, że w tak zwanym „trudnym” terenie konsekwencje naruszenia stabilności pokrywy śnieżnej będą zupełnie inne niż na jednorodnym, prostym stoku. To, czy teren jest trudny określają właśnie potencjalne konsekwencje wypadku: stoki podcięte klifami, las albo skały wystające w torze lawiny znacznie podnoszą ryzyko uszkodzeń mechanicznych u ofiar, z kolei pułapki terenowe (jary, zagłębienia terenu) mogą skutkować zasypaniem na głębokości wielu metrów. Z jednej strony taka ocena terenu wpływa na nasze oszacowanie akceptowalnego ryzyka względem warunków (podchodzimy do niego bardziej zachowawczo), z drugiej istotnie wpływa na statystyki skuteczności użycia sprzętu lawinowego. Możemy śmiało powiedzieć, że w pewnych miejscach ABC czy plecak wypornościowy po prostu nie przyda nam się na nic w razie urwania deski. Ryzyko to występuje w płynnej skali – oczywiście nie jest to wybór zerojedynkowy. Niektóre skale trudności zjazdów uwzględniają również ryzyko związane z upadkiem, ekspozycją (po szczegóły odsyłam do artykułu sunanartach).
Nie oznacza to oczywiście, że chcąc pokonać taki trudny teren możemy zrezygnować z noszenia ABC i plecaka – chyba że dało by się teleportować tam pomijając przejście prostszego terenu. Nie zapominajmy również o tym że nasz detektor pomoże ograniczyć ryzyko ratownikom poszukującym naszych zwłok. Z kolei balon plecaka wypornościowego ma potencjalnie szanse pewnej ochrony przed obrażeniami mechanicznymi. Zła informacja dla nas jest taka, że w Tatrach (szczególnie Wysokich) częściej spotykamy się z terenem trudnym niż w Alpach czy górach Ameryki Północnej. To ma z kolei przełożenie na interpretację statystyk (opracowanych głównie na podstawie danych z tamtych obszarów), powinno mieć również na nasze podejście do oceny „stop or go”.
Podobnie należy potraktować potencjalne ryzyko tego, że znajdziemy się na torze lawiny powstałej z pęknięcia wysoko nad nami. Może to nastąpić na skutek działalności ludzi (naszych towarzyszy lub innych turystów) ale też poprzez naruszenie stabilności stoku u jego podstawy.
Elektryka i gaz
Rozmawiając o aspekcie terenowym, trzeba na chwilę wrócić do kwestii technicznych. Tradycyjne plecaki uruchamiane sprężonym gazem mają to do siebie, że po odpaleniu – o ile nie mamy zapasowej butli – nie będziemy w stanie ich użyć na tej samej wycieczce powtórnie. Musimy oddać plecak do dystrybutora, wymienić lub napełnić butlę. Plecaki elektryczne możemy uruchomić kilkukrotnie na jednej wycieczce. Poprawne użycie plecaka zakłada błyskawiczne odpalenie w momencie, w którym stwierdzimy że jedziemy z lawiną. Weźmy teraz przykład skomplikowanego terenu i autentyczną sytuację ze stycznia 2019 r. Zjazd z Rysów, dynamicznie pogarszające się warunki lawinowe. Pierwsza deska podcięta jeszcze wysoko, nad Bulą pod Rysami, odpalony plecak. Nic się nie stało, zsuw zatrzymał się dość szybko, reakcja oczywiście poprawna. Pozostajemy jednak ciągle w bardzo niebezpiecznym terenie, tym razem już bez tego marginesu bezpieczeństwa, który daje nam plecak: w powyższej historii w drodze powrotnej doszło do dwóch kolejnych pęknięć pokrywy. Abstrahując od kosztów czy też czasu poświęconego na ponowne nabicie butli, ten drobny aspekt psychologiczny mogący mieć wpływ na poprawne odpalenie plecaka jest dla mnie mocnym argumentem za elektrykami.
Homeostaza ryzyka
W poprzednim akapicie pojawia się takie stwierdzenie, że możliwe konsekwencje wypadku wpływają na nasze postrzeganie poziomu akceptowalnego ryzyka. Auta wyposażone w poduszki powietrzne i inne rozbudowane systemy bezpieczeństwa skłaniają do bardziej brawurowej jazdy, podobnie noszenie kasku na nartach. Brzmi to prowokacyjnie, bo będąc precyzyjnym powinniśmy raczej stwierdzić że ludzie skłonni do podejmowania ryzyka chętnie korzystają z możliwych środków redukcji ich potencjalnych konsekwencji – ale czy nie znamy tego z własnego doświadczenia? Sam się na tym złapałem, że mając plecak jestem w stanie zaakceptować działanie w obszarze, w którym bez niego nie chciał bym się znaleźć. Może zmiana postrzegania zagrożenia następuje w niewielkim stopniu, ale przecież ten obszar graniczny jest statystycznie najbardziej niebezpieczny (pamiętajmy że większość wypadków zdarza się w umiarkowanych warunkach). Co więcej, producenci plecaków wykorzystują to zjawisko postrzegania plecaka jako gwarancji nieśmiertelności. Posługiwanie się pojęciem homeostazy (równowagi) w tym kontekście znów stanowi małą prowokację, bo świadome podejmowanie zwiększonego ryzyka jest jednym z wielu błędów ludzkich stanowiących przyczyny wypadków lawinowych. Osobiście byłbym daleki od stwierdzenia, z którym można się czasem spotkać, iż „bez plecaka nie będę podejmował większego ryzyka, więc będę bezpieczniejszy”. Problemem nie jest plecak, problemem jesteśmy my.
Hot or not?
Zdecydowanie mówię plecakom lawinowym „tak”, sam używam i bardzo doceniam. Nie tylko ze względu na moje osobiste bezpieczeństwo, ale także ze względów na bezpieczeństwo zespołu – członkowie, którzy pozostali na powierzchni zwiększają szanse na to że pozostali którzy będą mieli mniej szczęścia wyjdą z wypadku cało. Nie działa tutaj zasada najsłabszego ogniwa a raczej sumy mocnych (albo – szczęśliwych) ogniw. Szczęściu możemy pomóc, w pierwszej kolejności przykładając ogromną uwagę do profilaktyki, procesu decyzyjnego etc., w drugiej mając w pamięci to że plecak jest świetnym ale nie doskonałym narzędziem podnoszącym bezpieczeństwo. Na te niedoskonałości po części mamy wpływ. Warto więc zadawać sobie pytania:
- Czy jestem pewien sprawności technicznej plecaka oraz tego że w razie wypadku będę w stanie go poprawnie użyć (trening = ćwiczenie)?
- Czy gdybym nie miał ze sobą plecaka, byłbym równie chętny do zjechania tym stokiem?
- Czy mam świadomość ryzyka wynikającego z ukształtowania terenu?
- Czy mam świadomość ryzyka wynikającego z ruchu powyżej mnie?
Jeżeli myślimy na poważnie o zarządzaniu ryzykiem lawinowym, możemy potraktować plecak lawinowy jako kolejne narzędzie poszerzające nasz obszar działania. Podobnie możemy myśleć o budowaniu naszej wiedzy i doświadczenia w zakresie lawinoznawstwa czy regularnym treningu akcji ratunkowej. Obiektywnie, wraz ze wzrostem świadomości możemy zachowywać podobny poziom akceptacji ryzyka, ale równocześnie zwiększać zapotrzebowanie na te czynniki, które pozwalają nam ryzyko kontrolować.
- DO AVALANCHE AIRBAGS SAVE LIVES?
- Wildsnow: AVALANCHE AIRBAG BACKPACK – USE ONE OR NOT?
- Utah Avalanche Center: Avalanche Airbag Effectiveness – Something Closer to the Truth. Bruce Tremper.
- Enhanced Avalanche Survival from Airbag Packs: Why Can We Learn from the Data? Story by Jonathan S. Sheff
Wspinam się latem i zimą, jeżdżę na skiturach od kilkunastu lat, zaś od 2018 r. szkolę w górach jako Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego Polskiego Związku Alpinizmu, od 2020 roku także w skałach (od 2024 r. – jako Instruktor Wspinaczki Skalnej PZA). Prowadzę kursy z zakresu wspinaczki skalnej, skialpinizmu, lawinoznawstwa oraz zimowej turystyki wysokogórskiej. W czasie wolnym od pracy instruktorskiej ciągle mało mi wspinania, bardzo cenię odkrywanie nowych miejsc i obszarów wspinaczki, podróże i aspekt towarzyski wspinania.