Tradycyjnie wypada się wyspowiadać. Oto rachunek za rok 2013.
Pierwsza rzecz: kajecik
25 dróg wielowyciągowych, 135 nowych dróg sportowych, cyfra też skoczyła odrobinkę Trzeba przyznać, że był to kolejny rok nastawiony na wspinanie – bardzo mi się to podoba. Wyszło koło 67 dni w górach i na wyjazdach wspinaczkowych, nie licząc Jury.
Druga rzecz: kalendarzyk
Zaczynamy od 1 stycznia, z wizytą na Kasprowym. Piękna pogoda i paskudna pizza.
12 stycznia – promocja na karnety na Kasprowym i upalanie puchu z wyciągu
[vimeo 57406781 w=500 h=281]
13 stycznia – wracając z Kasprowego, odwiedzamy Babią Górą. Generalnie ta zima była bardzo przyjazna dla skitouringu leśnego
[vimeo 58002608 w=500 h=281]
19-20 stycznia siedzimy na Hali, robimy Potoczka i wykonujemy najdłuższe zejście z Karbu do Murowańca 21-go ewakuujemy się na Wdżar.
27 stycznia – wycieczka skitourowa na Kończysty, pamiętna o tyle że udało mi się uciec z wyjeżdżającej deski paskudne warunki śniegowe
3 luty – pogoda kiepska, sypie, dreptamy na nartach na Pilsko od Belej Fermy. Zjazd bardzo fajny, puch ofc
9-10 luty – próbujemy zafoczyć Wielkiego Chocza, niestety nie puszcza po czym udajemy się na Rysiankę a tam już puchowa bajka!
16-18 luty to z kolei wyjazd w Beskid Niski, do Zawadki Rymanowskiej w celu zjechania słynną ze swej grozy północną ścianą Cergowej. Na Cergowej była piękna szreń łamliwa, w Bieszczadach podobnie, więc przenieśliśmy się w Gorce.
Weekend 2-3 marca spędzamy z kolei w Moku. Takie tam wspinanie na Buli, ale pogoda piękna
13 marca urywam się w środku tygodnia, żeby moknąć na lodach w Białej Wodzie. Ale i tak lepiej niż w pracy
[vimeo 62295065 w=500 h=281]
W weekend 23-24 marca siedzimy z kolei w Chocho i przez dwa dni upalamy Grzesia, puch fantastyczny i aż żal ruszać się gdzieś dalej
[vimeo 62862683 w=500 h=281]
13-14 kwietnia – Piątka skitourowa. Zjeżdżamy z Gładkiego Wierchu, z Kostura dwa razy, pięknie jest.
[vimeo 64179092 w=500 h=281]
Weekend majowy tj. 26 kwietnia – 5 maja spędzamy dużą ekipą w zatoczkach Calanques na Lazurowym Wybrzeżu. Wynik sportowy biedny, ale wyjazd bardzo fajny.
11 maja to IV Memoriał Skwirczyńskiego, jako że sporo się napracowałem przy organizacji data dosyć istotna
18 i 19 maja „eksplorowaliśmy” Rudawy Janowickie. Zakochałem się w tym rejonie.
Weekend bożocielny (30 maja – 1 czerwca) wobec tego spędzamy również na campie w Rudawach. Udało się powspinać parę godzin. 2 czerwca przenosimy się na Jurę, tu jest w miarę sucho…
W weekend 15-16 czerwca następuje inauguracja letniego sezonu w Tatrach, robimy Motykę na Małym Lodowym.
Kilka dni później – 21 czerwca – udaje mi się urwać z pracy i jedziemy na Halę. Robimy kombinację Lobby/Byczkowski oraz Sprężynę.
Lipiec to przede wszystkim wyjazd do Chamonix. Od 8 do 12 lipca siedzimy na lodowcu w Valee Blanche i robimy parę łatwych dróg w okolicy.
W dniach 27-28 lipca mieszkamy z Sylwią pod Kieżmarskim, na którego pd ścianie robimy dwie fajne drogi. W niedzielę łapie nas burza w środku ściany, co mi dobrze zapadło w pamięci
W sierpniu wypadł „główny” urlop. I tak po kolei:
6 sierpnia robimy Studlgrat na Grossglocknerze
Od 8 do 11 sierpnia wspinamy się w okolicach Cortiny, niestety pogoda nas wygania…
… i lądujemy w Paklenicy Wspinamy się od 13 do 15 sierpnia. Upały nieziemskie!
Warto odnotować również wizytę w Wykieniu i Ciosowej 24 sierpnia. Bardzo ciekawe miejsce
Od 6 do 8 września jesteśmy znów w Tatrach, w sobotę robimy grań Szarpanych, Smoczy i Wysoką.
Z końcem września, w ramach popijawy w Roztoce robimy wycieczkę na Zadniego Mnicha. Tak czy inaczej weekend 27-29 września znów w górach.
5 i 6 października spędzamy na szlajaniu się po Zachodnich. Urzekł mnie klimat chaty w Jamnickiej.
12 października jedziemy do Kieżmarskiej, nie udaje nam się dostać noclegu w schronisku więc robimy Cestę cez knihu i zwijamy się na dół.
Listopad niestety gdzieś przepadł… zaczynamy za to sezon zimowy od przejścia 1 grudnia Wesołej Zabawy na progu Mnichowym.
14 i 15 grudnia siedzimy w Chocho, rozpoczynamy sezon skitourowy zjazdami z Trzydniowiańskiego i Grzesia. Piękna, wiosenna pogoda.
[vimeo 82308031 w=500 h=281]
21 grudnia próbujemy zrobić Żleb Staniszewskiego. Warunki nas nie puściły, ale trzeba będzie tam wrócić – linia jest piękna.
I to by było na tyle. Ciężko oceniać, czy rok jest dobry. Czegoś brakowało, coś nie wypaliło… z roku na rok zostaje coraz więcej planów na przyszły sezon – i bardzo dobrze