W weekend Trzech Króli wreszcie (bo po kilku latach przymiarek) udało się wybrać na narty w Bieszczady. Epizodu z przejścia Wetlińskiej parę lat temu nie liczę, bo nic nie było widać 🙂 Tym razem trafiliśmy w znakomite warunki w lasach i okrutne mrozy, o których grzmiał cały fejsbuk.
Zebrała się mocna, kilkunastoosobowa ekipa pod egidą Klubu Wysokogórskiego Kraków (& przyjaciele), nocleg znalazł się tradycyjnie w najlepszym schronisku Pod Wysoką Połoniną. Temperatura utrzymywała się poniżej -20 stopni, o ile w lesie było znośnie, to wyjście na otwarte tereny gdzie operował wiatr było ciężkie. Udało nam się zwiedzić klasyki: lasy poniżej Małej Rawki, stoki pod Chatką Puchatka, Hyrlatą. Wszystkie zjazdy były piękne i godne polecenia. Takich warunków w polskich niższych górach dawno nie było. Sezon dopisuje 🙂