Zanim dojdziemy do wprawy w sztuce wspinaczki górskiej, czekają nas trudne początki. W pierwszych sezonach dla większości adeptów priorytet powinno zająć proste „nie zabić się”. Krąży takie powiedzenie, że jeżeli taternik przeżyje pierwsze trzy sezony to później już powinno jakoś iść. W poniższym tekście chciałbym przedstawić moje przemyślenia na temat tego na co powinniśmy zwracać uwagę w pierwszym sezonie działalności w górach, na przykładzie Tatr.
Wydaje się że spora część tych, którzy rozpoczynają przygodę ze wspinaczką, myśli o wspinaczce górskiej jako celu rozwoju. Na szczęście ogromna większość trafia na kursy wspinaczkowe – bardzo dobrze, bo to odruch zdrowego rozsądku. Solidny kurs wspinaczkowy (np. robiony w dwóch etapach, a jeszcze lepiej – wieloetapowy) daje nam ogromną ilość wiedzy o technikach linowych i asekuracji, co stanowi fundament późniejszej działalności w górach. Oczywiście program kursu można realizować na różne sposoby, na przykład traktując autoasekurację, własną protekcję i techniki wykorzystywane na drogach wielowyciągowych po łebkach – może to wynikać z podejścia (i wiedzy) instruktora, ale też z możliwości kursantów. Jeżeli myślicie o dalszym rozwoju, warto więc z jednej strony poszukać instruktora solidnego, o wysokim poziomie wiedzy, ale też zebrać grupę o zbliżonych celach i możliwościach fizycznych.
Dla kogo kurs taternicki?
Czy można wspinać się w górach bez kursu taternickiego? Jak najbardziej – na kursy taternickie trafiają nieliczni. Jak wcześniej zwróciłem uwagę, dobry kurs wspinaczki skalnej daje ogromną większość wiedzy technicznej potrzebnej w górach. Kurs taternicki wprowadza nieco nowych technik, ale przede wszystkim uczy stosowania tych poznanych wcześniej w specyficznych warunkach tatrzańskich, uczy logistyki, topografii. Pozwala stawiać pierwsze kroki pod profesjonalnym okiem instruktora, co minimalizuje ryzyko popełniania błędów. Bez kursu taternickiego jest dłużej, trudniej, bardziej ryzykownie. Jeżeli kurs ten nie jest dla Was nieosiągalny ze względu na koszty albo czas, szczerze zachęcam do wybrania tej ścieżki. W przeciwnym wypadku zapraszam do dalszej lektury.
Czy jestem gotowy w Tatry?
Szybka ścieżka czyli stawianie pierwszych kroków we wspinaniu na kursie wspinaczki skalnej, po to by zaraz po nim jechać w Tatry to dobry przepis na „przygodę” (w znaczeniu negatywnym: inaczej mówiąc problemy). Zacznijmy od umiejętności technicznych. Elementy program kursu, takie jak budowanie stanowisk na własnej asekuracji bądź operacje na stanowisku na drogach wielowyciągowych, powinny być naprawdę solidnie utrwalone, byśmy potrafili je sprawnie wykonywać pod presją stresu i zmęczenia. Najlepszym sposobem na utrwalanie umiejętności tego typu jest ich powtarzanie, w naszym przypadku oznacza to na przykład trening na drogach znanych z kursu. Podobnie powinniśmy podejść do technik autoratownictwa oraz pierwszej pomocy. Z tym zwykle bywa trudniej, bo nie wykorzystujemy tych umiejętności na co dzień we wspinaniu. Poświęcenie czasu na odświeżenie wiedzy w tym zakresie wymaga wysokiej motywacji – ale warto. Niestety duża część wypadków taternickich wiąże się z brakiem (lub nieumiejętnym stosowaniem) podstawowych umiejętności jeszcze z zakresu kursu wspinaczki skalnej oraz błędami w planowaniu! O problemach początkujących wspinaczy fajnie opowiada artykuł na stronie Rock and Ice. Nie przypadkiem statystycznie najbardziej niebezpieczną drogą w Tatrach jest kursowa „Setka”…
Nasze możliwości fizyczne w górach będą odgrywać niebagatelne znaczenie. Zaczynając od kondycji – bo tutaj przygoda zaczyna się tam, gdzie kończy się turystyka, czyli po podejściu pod ścianę. Nie może być tak, że samo podejście da nam tak w kość, że będziemy mieli już dosyć. Podejścia w Tatrach, z wyjątkiem Osterwy, wymagają od dwóch do trzech godzin marszu z plecakiem wyładowanym sprzętem wspinaczkowym. Korzystanie z górskiej bazy noclegowej pozwoli zmniejszyć obciążenie fizyczne związane z podchodzeniem (a ciężkie podejście żadnego taternika nie cieszy). Jak się przygotować do podejścia pod ściany? Zgodnie z zasadą specyficzności treningu – najlepiej przełoży się chodzenie po górach. Długie wycieczki górskie na pewno zaprocentują większym komfortem na wyjściach wspinaczkowych.
Last but not least – poziom wspinaczkowy. Im będzie wyższy, tym lepiej. Ci którzy są mocni w skałach, w trudniejszych miejscach wspinaczkowych będą odczuwali większy komfort niż osoby o niskim poziomie pokonywanych trudności, mogą jednak mieć problemy w terenie łatwym, czyli tatrzańskim „parchu”. Często te wyciągi o niskiej wycenie mogą napsuć krwi ze względu na kruszyznę, konieczność wspinania się po stromych trawach i brak dobrej asekuracji. Tutaj z kolei zaprocentuje doświadczenie w zaawansowanej turystyce pozaszlakowej. Budowanie poziomu wspinaczkowego to nie jest coś co możemy zrobić w dwa miesiące, temat jest bardzo obszerny – tutaj chciałbym tylko zwrócić uwagę na objętość na treningach oraz tworzenie szerokiej bazy pamięci ruchowej przez wspinanie w różnych rodzajach skały. Polskie rejony oferują bardzo dużo pod tym względem i warto z tego korzystać, wspinając się możliwie jak najwięcej w stylu on-sight.
Zapas wiedzy, kondycji i umiejętności wspinaczkowych to nasze najlepsze ubezpieczenie!
Sprzęt
O sprzęcie w Tatry napisano już bardzo wiele. Pod hasłem „zestaw standardowy” znajdziecie różne propozycje tego co dobrze się sprawdza jako podstawowy komplet sprzętu wspinaczkowego. Poza aspektem finansowym, przy kompletowaniu ekwipunku zawsze będziemy musieli podejmować decyzję o wyważeniu między czynnikiem bezpieczeństwa (np. duble friendów) a wagą. Poniżej omawiam proponowany przeze mnie zestaw:
Liny z atestem połówkowym, 2 x 60 metrów o średnicy około 8,5 mm.
- Lekki i dobrze dopasowany do głowy kask z atestem wspinaczkowym.
- Uprząż biodrowa. Osobiście wolę bardziej minimalistyczne modele jak np. Camp Air CR. Wygodę nam dają przede wszystkim szerokie pasy, nie duża ilość wyściółki.
- Buty wspinaczkowe. Muszą być wygodne, dobrze jeżeli możemy je szybko zsunąć z pięt (przydają się pętelki na kostki). Możemy też wziąć rozmiar większy i wspinać się w skarpetkach – w górach to nie obciach. Sztywniejsze modele będą dawały wsparcie stopom, które mocno dostają w kość w górach.
- Zestaw osobisty znany z kursu wspinaczki skalnej: trzy karabinki zakręcane (nie wszystkie muszą być HMS), przyrząd asekuracyjno-zjazdowy umożliwiający górną asekurację, pętla zszywana do zjazdów 120 cm, dwie pętle z linki pomocniczej (prusik).
- Zestaw kości oraz klucz do kości.
- Zestaw friendów. W przypadku DMM Dragon rozmiary od 00 do 4, każdy na osobnym karabinku.
- 5 ekspresów na taśmach 25 cm.
- 4 ekspresy górskie na taśmach 60 cm dyneema.
- 6 wolnych karabinków.
- 2 taśmy 120 cm dyneema.
- 2 pętle equalette.
- Młotek i mały zestaw haków (4-5 sztuk różnych rodzajów).
- Dwie sztuki radyjek (PMR), najlepiej z kodowaniem podkanałów.
- Nóż.
- Latarka czołowa.
- Apteczka.
- Rękawiczki, buff.
- Okulary przeciwsłoneczne.
- Mapa papierowa, topo papierowe, smartfon z topo i aplikacją do nawigacji, powerbank.
- Awaryjny zapas jedzenia (batony, czekolada etc.)
- Kurtka przeciwdeszczowa (np. taka), jeżeli jest duża szansa na deszcz to także parasol.
- Jeżeli spodziewamy się niższych temperatur: puchówka lub waciak (znany jako primaloft).
- Długie spodnie, koszulka termoaktywna, bluza (fajnie się sprawdza z rozpinanym zamkiem i kapturem), lekkie buty podejściowe (mogą być buty do biegania w terenie).
- Solidna ilość jedzenia i picia, czyli paliwo. Napoje można uzupełnić na podejściu, do tego przydają się tabletki izotoniczne.
- Plecak ok. 30-litrowy lub większy – wtedy bierzemy na wspinanie lekki plecak zwijany.
Jak łatwo zauważyć, jest tego sporo i większość miejsca w plecaku zajmuje sprzęt wspinaczkowy. Dlatego kupując sprzęt dużą uwagę przywiązujemy do jego wagi. Ciężki sprzęt to nie tylko waga plecaku na podejściu ale także dodatkowe obciążenie w czasie wspinania. Warto pamiętać o tym planując działanie, pakując się na przykład w lekkie, dedykowane do wspinaczki plecaki jak na przykład Arcteryx Cierzo czy TNF Verto (którego sam używam), ewentualnie tańsze modele marki Simond. Wbrew pozorom spakowanie sprzętu i pozostałego wyposażenia w plecak o wadze 500 gramów to nie jest horror – sam tak robię zarówno latem jak i zimą. Jeżeli natomiast logistyka wspinania umożliwia pozostawienie plecaka pod drogą, na zapasowe ubrania, wodę i jedzenie w ścianę można wziąć zupełnie minimalistyczny plecaczek typu Simond Cliff 20. Lekkie plecaki wymagają za to uważnego pakowania – nie ma nic gorszego niż friend wbijający się w plecy przez cienki materiał. Podsumowując: lekko to znaczy szybko i przyjemnie, ale nie kosztem bezpieczeństwa. Doświadczeni wspinacze mogą pójść dalej, eliminując zbędny sprzęt asekuracyjny, jednak pod warunkiem pełnej świadomości wyboru i jego konsekwencji.
Jeszcze jedna uwaga na koniec – jak pewnie zauważyliście, na liście jest młotek i mały zestaw haków. Wbijanie haków zwykle nie pojawia się na kursie wspinaczki skalnej, ale chciałbym abyście mieli świadomość tego że jest to sprzęt który może nam ratować życie. Osobiście noszę ten zestaw w plecaku, na okoliczność wycofu (w razie zapychu albo wypadku). Warto mieć to na uwadze i umiejętność bicia haków posiąść.
Posiadanie sprzętu bez umiejętności jego używania to noszenie niepotrzebnych kilogramów na plecach.
Planowanie
Planowanie działalności jest naszą najlepszą bronią przeciwko wszelkiego rodzaju „przygodom”. Oczywiście nie idziemy w góry po to żeby było całkowicie bezpiecznie i komfortowo, ale dobrze jest mieć kontrolę nad podejmowanym ryzykiem, to też jesteśmy w dużym stopniu w stanie osiągnąć odpowiednio przygotowując się do wyjścia. Kluczowy będzie dobór celu, gdyż niesie ze sobą dalsze konsekwencje w zakresie planowania wyjścia: dobór partnera, harmonogram czasowy czy nawet dobór sprzętu. W naszym przypadku zakładamy, że celem będzie droga „kursowa” (na tym też chciałbym się skupić), partner jest na podobnym poziomie jak my. Sprzęt przygotowujemy w zakresie zaproponowanym w powyższym akapicie.
Rozdającym karty pozostaje jak zawsze pogoda i warunki (np. zalegający jeszcze po zimie śnieg), co może wpłynąć na wybór celu alternatywnego. Tutaj warto podpytać się doświadczonych kolegów (albo tych którzy tam byli niedawno) odnośnie spodziewanych warunków na konkretnej drodze: czy może zaciekać po niedawnych deszczach, czy pod ścianą zalega jeszcze śnieg. To, czy wybierzemy jedno z Żeber na Granatach czy Lewych Wrześniaków na Zamarłej dla harmonogramu czasowego, sposobu dojazdu czy doboru sprzętu nie ma dużego znaczenia, a taka niespodzianka jak duża „szczelina brzeżna” pod drogą może w skrajnej sytuacji doprowadzić do wypadku.
Prognozę pogody sprawdzamy od kilku dni przed wyjazdem. Od wejścia w teren skupiamy się już raczej na danych w czasie rzeczywistym czyli radarach pogodowych. W górach komórki burzowe potrafią budować się bardzo szybko, ale przejście większego frontu będzie na radarach doskonale widoczne. Warto wybrać oczywiście dzień z możliwie stabilną pogodą, weryfikując wcześniej prognozy na kilku serwisach (np. porównując modele numeryczne meteoblue.com z prognozami IMGiW w serwisie pogodynka.pl). Kilkudniowe opady przed wyjazdem powinny dać nam do myślenia – o ile Mnich schnie szybko, to na mniej wentylowanych ścianach możemy się spodziewać mokrych miejsc.
Znajomość naszej kondycji i szybkości poruszania się w ścianie (co możemy oszacować bazując na czasach przejść dróg wielowyciągowych w skałach – pamiętając o tym że w górach wyciągi są dłuższe, dochodzą często problemy orientacyjne i zmęczenie) budujemy przed wyjazdem harmonogram czasowy akcji. Dobrze jest zacząć od godziny granicznej, o której powinniśmy już być w bezpiecznym miejsc (np. przy schronisku). Od niej liczymy wstecz kolejne etapy akcji: zejście lub zjazd ze ściany, wspinaczkę, podejście pod ścianę. Przykładowo dla Lewych Wrześniaków na Zamarłej może to wyglądać następująco, przyjmując bardzo początkujący zespół o średniej kondycji działający w lipcu, kiedy jeszcze po 20:00 jest jasno: jako godzinę graniczną przyjmujemy 19:00, przepakowanie się i zejście z Zamarłej do schroniska w Pięciu Stawach zajmie nam ok. 1.5 h, wspinanie 4 x 45 minut czyli 3 godziny, podejście z Palenicy ok. 3.5 h. Najpóźniej musimy startować o 11:00 z parkingu – oczywiście w praktyce zdecydowanie lepiej być wcześnie rano na starcie, choćby ze względu na burze. Sprawny zespół może bez problemu zaplanować jako wariant (jeżeli wszystko pójdzie dobrze) próbę przejścia drugiej drogi. Wariantowanie planów jest bardzo ważną umiejętnością, z tym zastrzeżeniem że alternatywne plany działania muszą być równie dobrze opracowane jak plan podstawowy.
Dotyczy to w szczególności opracowania topograficznego wspinaczki. Wielokrotnie zdarzało się, że nawet doświadczone zespoły miały problem z wejściem w drogę myląc jej lokalizację. Niektóre „wyprawy” załamywały się nawet przed dojściem pod ścianę z powodu nieznajomości terenu. Jeżeli rejon działania nie jest nam dobrze znany, warto przestudiować sobie mapę, zdjęcia i rysunki. Dla tych, którzy nie mieli doświadczenia w turystyce pozaszlakowej, samo zejście ze szlaku jest już przygodą. Tatry oglądane z poza szlaku, a w szczególności ze ścian, pokazują swoje nowe oblicze. Ścieżki podejściowe pod ściany są zwykle opisane w opracowaniach przewodnikowych, często są dosyć dobrze widoczne (jak np. pod zachodnią ścianę Kościelca), czasem gorzej. Bywa, że pomagają kopczyki ustawione przez wspinaczy. Kolejnym elementem jest precyzyjne określenie miejsca w którym droga startuje. Pomyłka o kilka metrów może owocować wejściem w trudniejszy teren – ten problem będzie dotyczył zresztą całego przebiegu drogi. Przed rozpoczęciem wspinania warto usiąść na chwilę ze schematem lub fototopo w ręce, póki jeszcze widzimy całą ścianę, i odnaleźć przebieg drogi. W czasie wspinania warto na bieżąco weryfikować czy formacje, długość wyciągów i lokalizacja stanowisk zgadzają się ze schematem. Bardzo ważną informację pod kątem bezpieczeństwa stanowią możliwe wycofy i/lub zjazdy z drogi. Od zgubienia buta, przez załamanie pogody po odpadnięcie i uszkodzenia ciała – może nam się zdarzyć konieczność przerwania wspinaczki. W tym przypadku również pomocne będą opracowania przewodnikowe. Warto pamiętać, że istniejące stanowiska nie zawsze umożliwiają sensowne zjazdy. Jeżeli po wspinaniu planujecie zjazdy drogą a stanowiska z których korzystacie w czasie wspinania będą później służyły do zjazdów – warto zapamiętać dobrze ich lokalizację w ścianie. Odnajdywanie stanowisk w czasie zjazdów bywa przygodą samą w sobie.
Materiały topograficzne
Wiedzę o topografii, specyfice poszczególnych dróg musicie pozyskać sami – w ramach zadania domowego. Służyć do tego mogą świetnie przewodniki papierowe jak i materiały dostępne w internecie. W szczególności warto wziąć pod uwagę:
– mapa Tatr – poważnie, zacznijcie od dobrej analizy mapy całej okolicy, w której będziecie operować.
– Przewodnik/podręcznik „Standardy wspinaczkowe w Morskim Oku i Tatrach Słowackich” Wajda/Kowalski. Podstawowa pozycja dla początkującego taternika, szeroko opisuje duży wybór dróg między innymi pod kątem dydaktycznym. Bardzo wartościowy będzie również rozdział „Niezbędnik taternika”. Jeżeli tylko masz dostęp – koniecznie przeczytaj. Jeśli nie masz – załatw.
– Przewodnik/podręcznik „Topografia i terenoznawstwo” Kardaś/Święcicki. Może nawet bardziej podręcznik niż przewodnik – choć adresowany przede wszystkim do instruktorów.
– Serwis tatry.nfo.sk w zakresie schematów i opisów dróg na Słowacji.
– „Horolezecki prievodca” Galfy/Luczy. Wybór najpiękniejszych dróg w Tatrach Słowackich. Powyższy serwis jest w stanie w dużym stopniu zastąpić tę pozycję, ale amatorzy wydań papierowych z przyjemnością po nią sięgną.
– nieformalne publikacje przewodnikowe online, które z łatwością znajdziecie wpisując w wyszukiwarkę nazwę drogi. Tutaj już trzeba uważać kto je przygotował. Wiele wartościowych materiałów można znaleźć na stronach taternik.net, drytooling.com.pl czy taternik.eu.
– wydawnictwa typu Mastertopo zawierające fotografię ścian z naniesionym przebiegiem dróg (np. dla Kościelca, Mnicha czy Zamarłej Turni.
– WHP (przewodniki Witolda Henryka Paryskiego po Tatrach) oraz „Cywiński” (przewodniki Włodzimierza Cywińskiego po Tatrach) – mają charakter przede wszystkim opisowy, choć zawierają również schematy dróg. Możemy tam znaleźć informacje na temat ścieżek zejściowych, odcinków graniowych etc. Dla początkujących mogą być trudne w użyciu, tym bardziej warto weryfikować swoje odczucia z przejścia drogi z opisami tam zawartymi.
Znam sporo osób, które przygodę ze wspinaniem w górach zaczęło od razu od dróg niż te widoczne powyżej. Bardzo często to fajnie zagrało, szczególnie w przypadku mocnych wspinaczkowo osób odpowiednia dawka rozsądku i doświadczony partner wystarczy. Jednocześnie w środowisku krąży bardzo dużo opowieści o „przygodach” typu zabłądzenia, kible (nieplanowane biwaki),
Lista dróg dla początkujących
Jak to działa? Chciałbym zaproponować wybór dróg wspinaczkowych, które pomogą nabrać doświadczenia taternickiego i oswoić się ze specyfiką wspinania w górach. Drogi te są stosunkowo łatwe orientacyjnie, często chodzone, zamykają się w trudnościach do poziomu V, jednocześnie wymagają od wspinaczy stosowania podstawowych umiejętności potrzebnych w górach. Dzięki temu stanowią doskonały poligon do utrwalania umiejętności technicznych, orientacyjnych i nabywania coraz większej sprawności, co będzie procentowało w późniejszym rozwoju wspinaczkowym. Jest to swoiste budowanie bazy pod trudniejsze wyzwania taternickie. Niezależnie od tego czy zdecydujecie się na kurs taternicki czy samodzielną edukację – te klasyki warto przejść, poznać i mieć w kajecie.
- Hala Gąsienicowa
– Załupa H (III) + Droga Gnojka (IV) – kombinacja na zachodniej ścianie Zadniego Kościelca i Kościelca. Na Załupie mamy dobrą asekurację, jednak trzeba uważać na latające kamienie – jeżeli jakiś zespół jest przed nami, trzeba poczekać aż opuści platformę na które kończy się droga. Po skończeniu Załupy przechodzimy trawnikami pod ścianę Kościelca i po krótkiej wspinaczce osiągamy jego szczyt.
– Środkowe Żebro (V-) i Prawe Żebro (IV) na Skrajnym Granacie – położone blisko szlaku, z łatwym podejściem i zejściem. Dużo krótkich wyciągów pozwala dobrze utrwalać operacje na stanowisku. - Dolina Pięciu Stawów Polskich
– Lewi Wrześniacy (IV+) na Zamarłej Turni – krótka droga z długim podejściem na pięknej ścianie. Możliwe są zjazdy wzdłuż linii drogi, jednak ze względu na duży ruch na niej bezpieczniej i wygodniej zejść przez Kozią Przełęcz.
– Droga Motyki (V) na Zamarłej Turni – wspinaczkowo najbardziej wymagająca z listy, ale ze względu na długość i łatwą logistykę warto ją uwzględnić w przypadku sprawnego wspinaczkowo zespołu. - Dolina Rybiego Potoku
– Droga Klasyczna (IV) lub Orłowski (V-) na Mnichu. Jeżeli musicie wybierać się tam w weekend, warto być wcześnie rano lub… popołudniu. Prawdopodobnie najpopularniejsza droga w Tatrach.
– Zachodnia Grań Zadniego Mnicha (III). Krótka, ale bardzo widokowa alternatywa na wypadek dużego tłoku na Mnichu. Droga nie ma charakteru typowej grani. Ciekawy, eksponowany zjazd! - Dolina Kieżmarska
– Cesta cez Knihu (V) na Skrajnej Rzeżuchowej Turni. Trzy wyciągi fajnego wspinania, obite stanowiska, po „książce” warto zjechać. Poszukiwacze przygód mogę kontynuować do szczytu. - Dolina Pięciu Stawów Spiskich
– Sadkova Cesta (IV) na Baranich Rogach. Niższe trudności wspinaczkowe kompensuje nieco trudniejszą orientacją w ścianie, warto być czujnym w łatwym terenie. - Dolina Staroleśna
– Filar Kellego (V) na Jaworowym Szczycie. Droga posiada obite stanowiska, po jej ukończeniu można wygodnie zjechać do podstawy ściany. - Dolina Batyżowiecka
– Droga Kutty (IV+) na Batyżowieckim Szczycie. Piękne, płytowe wspinanie i dobre stanowiska zjazdowe. Droga dość długa, z długim podejściem. - Dolina Mięguszowiecka
– Staflovka (V-) na południowej ścianie Wołowej Turni. Znowu piękne płytowe wspinanie z obitymi stanowiskami. Możliwe zjazdy ścianą albo zejście.
Jak widzicie lista jest krótka, co nie było łatwe do osiągnięcia. Dróg spełniających zadane kryteria jest dużo, szczególnie w Tatrach Słowackich. Mocne i ambitne zespoły mogą przy okazji wyjść do danej doliny zwiedzać podobne lub bardziej ambitne cele. Dawniej rozwój wspinaczkowy był mocno sformalizowany – obowiązywały stopnie taternickie, których uzyskanie z jednej strony wymagało przedstawienia odpowiedniego wykazu i stażu, z drugiej uprawniały do legalnej działalności w określonym zakresie. Z podobnym podejściem możemy ciągle spotkać się w rosyjskiej szkole alpinizmu. Dziś, w naszych realiach, jest to system niemożliwy do stosowania. Góry są przestrzenią wolności, co oznacza też że każdy może swobodnie decydować o poziomie podejmowanego ryzyka, a więc pójść i zabić się w górach w ramach działalności wspinaczkowej – co niestety od czasu do czasu ma miejsce. Wiele sytuacji wyboru celów zbyt ambitnych jak na nasze możliwości kończy się tylko strachem. Znam sporo osób, które przygodę ze wspinaniem w górach zaczęło od razu od dróg znacznie trudniejszych niż te widoczne powyżej, żyją i mają się dobrze. Istotne znaczenie ma zapewne wypadkowa szczęścia, rozsądku i dobrych partnerów. Statystycznie góry są łaskawe, ale należy się liczyć z możliwością znalezienia się po tej gorszej stronie – a zrównoważony rozwój w doborze celów może to ryzyko zredukować.
Podsumowując powyższe: nie jest moim celem hamować Wasze ambicje, bo bez nich wspinanie traci większość swojego uroku. Bądźmy jednak uczciwi wobec siebie i szczerze przeprowadźmy ważenie sił na zamiary. To oczywiście dotyczy wszystkich naszych działań w górach. Postawy wspinaczy wahają się od podejścia „chcieć to móc” po wieczne „nie jestem gotowy”. Sztuką jest znaleźć złoty środek.
Wspinam się latem i zimą, jeżdżę na skiturach od kilkunastu lat, zaś od 2018 r. szkolę w górach jako Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego Polskiego Związku Alpinizmu, od 2020 roku także w skałach (od 2024 r. – jako Instruktor Wspinaczki Skalnej PZA). Prowadzę kursy z zakresu wspinaczki skalnej, skialpinizmu, lawinoznawstwa oraz zimowej turystyki wysokogórskiej. W czasie wolnym od pracy instruktorskiej ciągle mało mi wspinania, bardzo cenię odkrywanie nowych miejsc i obszarów wspinaczki, podróże i aspekt towarzyski wspinania.