Skip to content
Menu
wertykalnie
  • Szkolenia
  • Baza wiedzy
    • Kalkulator ryzyka lawinowego
    • Porady
    • Warunki narciarskie
      • Polska i Słowacja
      • Austria
      • Słowenia
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Włochy
    • Topo
      • Filar Puškáša na Czarnym Szczycie
      • Cesta k slnku (Filar Szczuki)
      • Zachodni filar Ganku
      • Čihulov pilier
      • Czereśniowy Filar
      • Sadkova Cesta (Baranie Rogi)
  • Blog
    • Narty
    • Wspinanie
    • Rower
    • Sprzęt
  • O mnie
wertykalnie

Kant Klasyczny – zakończenie sezonu?

Opublikowano 30 września 2012

Wszelkie prognozy zapowiadały na miniony weekend większe lub mniejsze opady. Jedynie w sobotę można było liczyć na brak deszczu, a i tak raczej w godzinach wcześniejszych. Stanęło więc na celu krótkim i blisko cywilizacji – Kant Klasyczny na Mnichu.

Według różnych schematów droga ma wycenę V+ lub VI-. Założenie jest takie, żeby mimo kiepskiej formy spróbować się z szóstym stopniem jeszcze w tym sezonie. Co prawda spodziewamy się rano niskich temperatur, ale spróbować zawsze można. Z Mnicha przecież nie problem zjechać…

Po piątkowej wieczornej integracji w Roztoce, wstajemy „na spokojnie” o 7 i powoli dreptamy pod Mnicha. Pogoda chwilowo piękna, na trawie szron. Pod ścianę docieramy dosyć późno, niestety wciąż jest zimno i wieje. Po przejściu za kant na szczęście jesteśmy w pewnym stopniu osłonięci od wiatru. Już na starcie mamy zagwozdkę którym zacięciem startować – spity w dolnych partiach sugerują trzy możliwe warianty, topo też niewiele pomaga. Najpierw przymierzamy się do środkowego zacięcia, teoretycznie zgodnie z schematem Marcisza. Łapy zgrabiałe, nie mam pomysłu na rozwiązanie kluczowego problemu i oddaję prowadzenie Madmunowi. Jemu też nie idzie, próbujemy więc zacięciem po lewej, charakterystyczną płetwą z dwoma spitami. Tutaj siłowo, ale widać bardziej przystępnie i po dosyć nerwowych dwóch przechwytach jestem na półkach pod pierwszym stanowiskiem.

Po obejrzeniu naszego wymęczonego pokonania pierwszego wyciągu, Sylwia rezygnuje z udziału w przejściu i udaje się na dół, zostajemy więc we dwóch. Drugi wyciąg wydaje się przyjemniejszy, początkowo dosyć wąska rysa, później połogie zacięcie. O ile rysa faktycznie sprawiła dużo przyjemności, to po dojściu do zacięcia stwierdzam niemożność skorzystania z chwytów w rysce idącej jego środkiem – paluchy za grube 🙂 Znów próbuje Madmun i po obłożeniu zacięcia dużą ilością żelastwa z satysfakcją melduje sukces. Na drugiego, z pomocą odnalezionej klamy, wyciąg puszcza do końca bez problemu.

Stanowisko po drugim wyciągu znajduje się na komfortowej półce, przed nami crux drogi, czyli 5-6 metrów rysy, Zacięcia Wojsznisa wycenianej na VI-. W środku widzimy zaklinowanego hexa z kompletnie sypiącą się pętlą oraz drewnianego klincala, pamiętającego pewnie samego Wojsznisa. Przy papierosku, wymęczeni już trochę po walce w poprzednich rysach 🙂 analizujemy taktykę, wieszam sobie pod ręką dwa hexy i największego dragona, jakiego mamy (3). Szturmem ruszam na rysę. Gładka jak stół płyta okazuje się posiadać jednak jakieś „chrupki”, po prawej też coś się znajduję i po krótkiej acz treściwej walce wyłażę na dwójkowy teren powyżej. Na końcu rynny zakładam stan, co prawda na siodełku zaraz po prawej jest spit „stanowiskowy”, ale tutaj wygodniej, mniej wieje.

https://i0.wp.com/lh5.googleusercontent.com/-1HG_MXXvN7E/UGhYkwvhUzI/AAAAAAAAO_k/QclUqTdOKC0/s640/P9290177.JPG?w=640&ssl=1

Ostatni wyciąg prowadzi Madmun, są pewne problemy z orientacją i asekuracją ale koniec końców dociera do Górnych Półek, gdzie kończymy drogę. Psująca się z godziny na godzinę pogoda skłania do rezygnacji z opcji wejścia na szczyt piątkowym wariantem, zresztą już go robiłem przy okazji przejścia drogi Klasycznej. Decyzja była słuszna, jako że na ostatnim zjeździe zaczyna padać. W mżawce schodzimy do Roztoki, gdzie meldujemy się o 18. Czas tragiczny, wniosek z tego taki – żeby wspinać się szybko, potrzebny jest zapas mocy 🙂 W tym przypadku zmięły nas piękne rysy Kantu, w których rzeczywiście nie mamy obycia. Cóż, wiadomo przynajmniej że będzie trzeba na przyszły sezon poszukać podobnych dróg!

semow
semow

Szukaj na stronie

Ostatnie wpisy

  • Prawe Żebro zimą
  • „Setka” zimą
  • Pierwszy sezon w górach – jak zacząć się wspinać?
  • Kondycja na skiturach
  • Taśmy wspinaczkowe – kiedy wymienić?
Follow on Instagram

Wertykalnie

Szkolenia skiturowe, skialpinistyczne, lawinowe, turystyki wysokogórskiej

Kontakt

Michał Semow
tel. 505-104-794
kontakt@wertykalnie.eu

©2023 wertykalnie | Powered by SuperbThemes & WordPress