Skip to content
Menu
wertykalnie
  • Szkolenia
  • Baza wiedzy
    • Kalkulator ryzyka lawinowego
    • Porady
    • Warunki narciarskie
      • Polska i Słowacja
      • Austria
      • Słowenia
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Włochy
    • Topo
      • Filar Puškáša na Czarnym Szczycie
      • Cesta k slnku (Filar Szczuki)
      • Zachodni filar Ganku
      • Čihulov pilier
      • Czereśniowy Filar
      • Sadkova Cesta (Baranie Rogi)
  • Blog
    • Narty
    • Wspinanie
    • Rower
    • Sprzęt
  • O mnie
wertykalnie

Kilka wycieczek narciarskich, niby że koniec sezonu

Opublikowano 20 maja 2015

Niektórzy jeszcze nieśmiało zerkają na forum skiturowe, ja już narty zdecydowanie odstawiłem. Ustąpiły miejsca dwóm kółkom i cierpliwie czekają na wywózkę na wieś. Tymczasem z kronikarskiego obowiązku spisuję narciarskie zaszłości z tego sezonu. 

Nie mogę powiedzieć, żeby sezon był zły – warunki pojawiały się od czasu do czasu, pogoda też w miarę dopisywała. Można było fajnie pojeździć, nie da się ukryć. Zaczęliśmy jednak lekkim falstartem w Niskich Tatrach, z kilkudniowego dzikowania w oczekiwaniu na powderday wróciliśmy jak niepyszni tego samego dnia w strugach deszczu. A był to 2 stycznia 2015 r.

W końcu jednak sypnęło, zajrzeliśmy do Goryczkowej borówkami stojącej, tam nas zawrócił Smutny Zielony Pan, a po noclegu na Kondratowej rozjeździliśmy wreszcie trochę puchu pod Pośrednim Goryczkowym. To był 6 stycznia.

Dwa tygodnie później zabieramy się na spontana z Tomim i Gosią do Rumunii. Bo jeszcze Garg jedzie. Salvamont straszy wysokim stopniem zagrożenia, jednak na miejscu okazuje się że z tym śniegiem – podobnie jak u nas – szału to nie ma. Wyjazd ma za to bogate walory krajoznawcze i towarzyskie.

Z początkiem lutego na Turbaczu odbywa się spotkanie skiturowe KW Kraków. Na sobotę zapowiadana jest piękna lampa, mimo trójki jedziemy w Tatry i idziemy na Rakoń w miarę bezpiecznym wschodnim ramieniem. Warunki są piękne, mnóstwo świeżego śniegu i świetna pogoda. Tego samego dnia wyłazimy jeszcze przy księżycu na Turbacz (przy mocnym wspomaganiu wiśniówką) i do późna balujemy w schronisku. W niedzielę penetrujemy kilka zjazdów lasami, ale bez specjalnych sukcesów. Sobotni Rakoń + wyjście na Turbacz bardzo dobrze wspominam – to był długi, ciężki i piękny dzień.

[vimeo 118650126 w=500 h=281]

Warto w tym miejscu wspomnieć o takim epizodzie, jak szybki wypad na Leskowiec. Śniegu niby mało, ale miało sypnąć. A jak już sypnęło, to tak że pod Rysiankę nie bardzo mieliśmy jak się przebić. Leskowiec to była walka z krzonem.

W połowie lutego zaplanowany był konkretny weekend na nartach, padło na Wielką Fatrę i powtórzenie bacowania sprzed kilku lat. Zebrawszy namiary na co lepsze utulnie, wyruszyliśmy w piątek i po nocy dotarliśmy z przygodami pod Czarny Kamień, by w sobotę ruszyć na południe. W plecaku niosłem tonę dobrego jedzenia, patelnię, jednym słowem więcej bacowania niż jazdy. A że śnieg był średni, było to mocno uzasadnione.

Sylwia wreszcie dorobiła się swoich butów skiturowych, kolejna wycieczka miała więc charakter stricte turystyczny – bardzo dużo łażenia plus zjazd stokiem. Czasem tak bywa. Nagrodą była świetna pizza w Suchej Beskidzkiej.

Początkiem marca szykuje się wreszcie konkretna wycieczka w Tatrach. Przy okazji kursu skiturowego KW Kraków, lecimy na Kozi, potem przez Szpiglasową do Moka, następnego dnia zjeżdżamy Żleb Mnichowy i Szpiglasową w stronę Piątki. Stare śmieci, dobre warunki śniegowe, piękna pogoda. Dużo metrów przewyższenia w nogach.

Po tej wycieczce nart już miałem wystarczająco. Spręż przenosił się powoli w stronę wspinania i rowerów, jednak zgodnie z naszą umową święta Wielkanocy należało również spędzić na fokach. Duże opady wykluczały Piątkę, Chochołowska okazało się strzałem w dziesiątkę. Najlepsze warunki dopisywały do linii lasów, nie chcąc ujeżdżać w kółko Grzesia, siłą rzeczy poznaliśmy parę fajnych opcji alternatywnych. Było pusto i puszyście – 100% flow.

Reasumując, jak na panujące warunki jazdy było stosunkowo mało. Mam jednak wrażenie, że czasem jeden piękny zjazd wystarczy za dziesięć średnich. Pod tym względem sezon był świetny.

semow
semow

Szukaj na stronie

Ostatnie wpisy

  • Prawe Żebro zimą
  • „Setka” zimą
  • Pierwszy sezon w górach – jak zacząć się wspinać?
  • Kondycja na skiturach
  • Taśmy wspinaczkowe – kiedy wymienić?
Follow on Instagram

Wertykalnie

Szkolenia skiturowe, skialpinistyczne, lawinowe, turystyki wysokogórskiej

Kontakt

Michał Semow
tel. 505-104-794
kontakt@wertykalnie.eu

©2023 wertykalnie | Powered by SuperbThemes & WordPress