- Po co sprawdzamy detektory?
- Testy grupowe
- Awarie detektorów
- Testy rozszerzone
- Przeglądy detektorów
- Uszkodzenia to nie wszystko
Po co sprawdzamy detektory?
Na co dzień – wykonujemy testy grupowe, aby sprawdzić czy wszyscy uczestnicy wyjścia w teren zagrożony lawinami:
- Mają na sobie detektory,
- Ich detektory są włączone,
- Ich detektory działają poprawnie.
Konieczność wykonywania takich testów wydaje się na pierwszy rzut oka nieuzasadniona – ewentualne dysfunkcje w działaniu urządzeń można sprawdzić w domu, natomiast o noszeniu i włączaniu detektora będziemy pamiętać. Nic bardziej mylnego. Rutyna zabija i to dosłownie. Znamy wiele wypadków, w których wysokiej klasy profesjonaliści zawodów górskich, ludzie związani mocno z górami, z różnych powodów stawali się ofiarami wypadków lawinowych bez założonego i włączonego detektora. Możemy przyjąć, że jeżeli tylko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić sytuację w której dojdzie do popełnienia błędu – prędzej czy później ona się ziści. Testy grupowe i generalnie kontrola partnerska, są bardzo ważnym filtrem redukującym ryzyko z którym decydujemy się zetknąć w górach.
Testy grupowe
Test grupowy prowadzony przy pomocy urządzeń nie posiadających specjalnej funkcji testu grupowego, o ile wykonany został poprawnie, da nam informację o poważnej dysfunkcji. W nieco bardziej czasochłonnej wersji – pozwoli nam także oględnie sprawdzić poprawny zasięg pracy urządzenia.
Jeżeli posiadamy urządzenie z trybem testu grupowego, będziemy w stanie szybko sprawdzić zarówno siłę nadawania testowanego urządzenia jak i normatywność jego częstotliwości. W przypadku, w którym te wartości będą nieprawidłowe, urządzenie testujące wyświetli stosowny komunikat.
W przypadku negatywnego wyniku w teście przeprowadzonym w trybie testu grupowego należy sprawdzić czy testowane urządzenie jest ustawione w trybie nadawania, następnie wymienić baterie. Jeżeli to nie pomoże – urządzenie oddać do sprawdzenia przez dystrybutora.
Pełny test grupowy wykonujemy w każdej sytuacji formowania się nowej grupy lub raz na kilka dni w przypadku działania w stałym składzie w terenie. Test jednokierunkowy (tzw. pojedyncza bramka) – w pozostałych przypadkach w których potencjalnie mogło dość do wyłączenia bądź zdjęcia detektorów. Będzie to przykładowo wyjście ze schroniska, zakończenie ćwiczeń z detektorami, przerwa w marszu w trakcie której uczestnicy przebierali się.
Awarie detektorów
Nowoczesne detektory to dość skomplikowane urządzenia elektroniczne, z rozbudowanym software’em który w istotny sposób wspomaga ich pracę. Podobnie jak starsze urządzenia, założenia konstrukcyjne są takie, aby priorytetem była niezawodność, stabilność i szybkość. W dużym stopniu producentom udaje się to zrealizować, jednak nie oznacza to że możemy do detektorów podchodzić w sposób bezkrytyczny i przyjmować że wszystkie są sprawne. Stąd też potrzeba wykonywania testów.
Co może popsuć się w detektorze?
- Software. W nowoczesnych urządzeniach zdarzają się błędy i awarie oprogramowania – jako przykład możemy podać niedawne problemy z Ortovoxem 3+ (oprogramowanie w wersji 2.1 powodowało “wydłużenie procesu poszukiwania) lub Mammutem Barryvox (Software w wersji 2.0 nie pozwalał na markowanie detektorów innych niż Mammut). Błędy w oprogramowaniu są zwykle dość proste do usunięcia, poprzez jego aktualizację.
- Dryfowanie częstotliwości. Problem ten dotyczy z kolei starszych urządzeń. Norma dla urządzeń przewiduje tolerancję częstotliwości w granicach +- 80 Hz względem 457 kHz. Jeżeli urządzenie nadaje w częstotliwości wykraczającej poza normę, co zwykle może zdarzyć na skutek silnego ochłodzenia podzespołów, będzie niewidoczne dla detektora odbierającego sygnał (nowoczesne detektory cyfrowe nie będą go rozpoznawały jako sygnał normatywny). Jeżeli do poszukiwań użyjemy urządzenia które mimo wszystko rozpozna taki sygnał, istotne zdryfowanie częstotliwości będzie skutkowało zmniejszeniem zasięgu odbioru sygnału. Więcej na temat częstotliwości i dryfowania można poczytać na Beaconreviews.com.
Problemy z częstotliwością mogą być diagnozowane w testach grupowych i/lub przy pomocy nowoczesnego urządzenia, które dysponuje trybem sprawdzenia częstotliwości innych detektorów- np. Mammut Barryvox S, Pieps Micro, Pieps Pro etc.
- Uszkodzenie anteny. Mechaniczne uszkodzenie anteny może skutkować ograniczeniem zasięgu lub brakiem sygnału nadawczego. Detektory – jak pewnie zauważyliście – są zbudowane dość pancernie, ale silne uderzenie może mimo wszystko doprowadzić do uszkodzenia podzespołów. Przy okazji warto jeszcze raz podkreślić konieczność poprawnego przeprowadzania testów grupowych – jeżeli wykonamy go przykładając jedno urządzenie do drugiego (co jest częstą praktyką), otrzymamy jedynie informację że urządzenie nadaje/odbiera. Poprawnie przeprowadzony test grupowy pozwoli zdiagnozować zbyt słaby sygnał, który może być spowodowany uszkodzeniem mechanicznym anteny.
Tak jak zwróciłem uwagę we wstępie, awarie te zdarzają się sporadycznie. Jednak na kilkadziesiąt urządzeń, z którymi miałem do czynienia w sezonie szkoleniowym 2018/19, 4 sztuki były prawdopodobnie uszkodzone. Wszystkie z nich należały do kategorii “starych”, używanych intensywnie na szkoleniach bądź z wypożyczalni.
Testy rozszerzone
Poniżej opisane zostały bardziej szczegółowe metody testowania – za beaconreviews.com (by Steve Achelis). Oczywiście podstawowym, pełnym i możliwie niezawodnym sposobem testowania jest odesłanie urządzenia do dystrybutora celem wykonania przeglądu (według wytycznych producenta). Poniższe metody pozwalają jednak wstępnie stwierdzić czy mogą występować pewne błędy w funkcjonowaniu detektora. Należy pamiętać, że nie mogą one zastąpić przeglądu wykonanego przez producenta. O przeglądach producenckich można przeczytać na końcu artykułu.
Testowanie zasięgu odbioru z antenami ułożonymi równolegle.
- Przełącz drugi detektor na nadawanie i połóż go długą osią skierowaną w stronę testującego.
- Testujący startuje ok. 60 metrów od drugiego detektora:
a) Przestawia swój detektor na odbiór,
b) Kieruje go długą osią w kierunku drugiego detektora,
c) Idzie w kierunku drugiego detektora,
d) Oznacza odległość w jakiej pojawia się sygnał odbioru. - Przełącz swój detektor na nadawanie i powtórz procedurę kilkukrotnie.
Interpretacja wyników: średnia odległość złapania sygnału powinna być podobna (z dokładnością +- 5 metrów) do urządzeń tego samego modelu (plus wersja software etc.). Każdy wynik poniżej 30 metrów jest nieakceptowalny.
Testowanie zasięgu odbioru z antenami ułożonymi prostopadle.
Przeprowadzamy test jak w pkt. 1 z tym że drugi detektor ułożony jest prostopadle dłuższą osią względem kierunku ustawienia testującego.
Interpretacja wyników: średnia odległość powinna być nie mniejsza niż 50% tej z testu z antenami ułożonymi równolegle. Ustawienie prostopadłe sprawdza odległość w możliwie najmniej korzystnym ułożeniu. W przypadku detektorów Pieps DSP ta odległość może być nawet większa niż w pkt. 1.
Testowanie zasięgu nadawania
Przeprowadzamy test jak w pkt. 1 z tym że detektor testującego pracuje w trybie nadawania zaś drugi detektor w trybie odbioru.
Interpretacja wyników: średnia odległość złapania sygnału powinna być podobna (z dokładnością +- 5 metrów) do urządzeń tego samego modelu (plus wersja software etc.). Każdy wynik poniżej 30 metrów jest nieakceptowalny.
Sprawdzenie wskaźników kierunku
- Testujący z detektorem w trybie odbioru ustawia się w odległości ok. 10 metrów od drugiego detektora, który ustawiony jest w tryb nadawania.
- Testujący kieruje swój detektor w stronę drugiego detektora. Wskaźnik kierunkowy powinien wskazywać kierunek położenia drugiego detektora.
- Testujący powoli obraca swój detektor o 45 stopni w lewo względem tego kierunku, następnie 45 stopni w prawo względem tego kierunku. Wskaźnik kierunku powinien podążać za kierunkiem położenia drugiego detektora.
Interpretacja wyników: wskaźnik kierunku powinien wskazać kierunek położenia drugiego detektora w przeciągu dwóch sygnałów dźwiękowych.
Test przesuniętego pomiaru
Z uwagi na linię propagacji fal nadawania detektorów, starsze urządzenia posiadające mniej niż trzy anteny oraz niektóre trzyantenowe ze starszym oprogramowaniem, w przypadku głębszych zasypań będą wskazywały punkt który nie znajduje się bezpośrednio nad ofiarą (detektorem nadającym). W nowoczesnych detektorach problem ten jest rozwiązany z pomocą trzeciej anteny oraz odpowiednich algorytmów obróbki sygnału.
- Testujący układa drugi detektor między stopami, tak aby był ułożony długą osią pionowo (nie może to być Tracker BCA ze względu na długą antenę ułożoną skośnie oraz Ortovox 3+, S1+ i Zoom+ ze względu na system zmiany anteny nadającej w zależności od ułożenia urządzenia).
- Testowany detektor, ustawiony na odbiór, trzymamy poziomo na wysokości klatki piersiowej tak, aby wyświetlacz był widoczny.
- Powoli odsuwamy od siebie w bok testowany detektor, utrzymując tą samą wysokość i nie obracając nim.
Interpretacja wyników: najniższe wskazanie powinno występować w momencie w którym testowany detektor znajduje się bezpośrednio nad drugim. W przypadku w/w starszych detektorów może ono występować ok. 30-60 cm od tego punktu. Test daje nam obraz błędu pomiaru na odległości ok 1 metra, wraz ze wzrostem odległości (głębsze zasypania), błąd może się powiększać.
Test częstotliwości
Dysfunkcje dotyczące częstotliwości w przypadku nowoczesnych detektorów cyfrowych występują rzadko, tym niemniej warto regularnie sprawdzać je także w tym zakresie. Kiepskie wyniki w teście zasięgu mogą świadczyć o problemach z częstotliwością, jednak urządzenie jest w stanie “zdać” ten test mimo nieprawidłowej częstotliwości.
Test wykonujemy przy pomocy urządzenia posiadającego opcję sprawdzenia częstotliwości w trybie testu grupowego, np. Mammut Barryvox S (widoczne wartości częstotliwości, długości pulsu, długości interwału), Pieps Micro etc.
Uszkodzenia mechaniczne.
Dokonujemy inspekcji następujących elementów:
- Uprzęży i pokrowca, czy nie ma urwanych taśm, pękniętych klamerek, czy nie brakuje linki zabezpieczającej,
- Obudowy, czy nie ma pęknięć, uszkodzeń,
- Wyświetlacza, czy nie jest pęknięty, czy poprawnie wyświetla na całej powierzchni,
- Suwaków, guzików, pokręteł – czy chodzą płynnie, czy nie są uszkodzone,
- Komory baterii, w tym w szczególności styków, czy nie ma śladów korozji,
- Styków baterii, potrząsając urządzeniem w trybie odbioru – zwracamy uwagę, czy pod wpływem wstrząsu nie dojdzie do zresetowania detektora, co może świadczyć o luzach na stykach,
- Funkcjonalności suwaków, pokręteł, guzików – czy ich uruchomienie daje taki efekt, jaki powinno?
- Funkcja auto-revert: sprawdzamy, czy działa jak należy (w zależności od urządzenia, czy następuje przełączenie po określonym czasie lub określonym czasie w bezruchu).
Przeglądy detektorów
Testy grupowe lub rozszerzone wykazały że nasze urządzenie nie działa poprawnie – co wtedy? Pozostaje kontakt z dystrybutorem i prawdopodobnie odesłanie detektora na przegląd serwisowy.
Ponadto niektórzy producenci mogą oferować, a nawet rekomendować, przeglądy okresowe urządzeń. Przykładowo Mammut wskazuje konkretne interwały między przeglądami – 3 lata lub 3000 godzin użytkowania. Należy jednak zwrócić uwagę, że nawet w przypadku w którym producent (lub dystrybutor) nie rekomenduje okresowego przeglądu, powinniśmy z własnej inicjatywy pomyśleć o nim. Informacje o tym jak wyglądają zasady realizowania przeglądów i aktualizacji oprogramowania w przypadku różnych marek znajdziecie tutaj (informacje z listopada 2019 r.).
Uszkodzenia to nie wszystko
Pamiętajmy jednak, że uszkodzenia to nie wszystko. Przestarzałe detektory pracują zdecydowanie wolniej, jedno- i dwu-antenowe dają mniej precyzyjne wskazania na ostatnim etapie poszukiwania (w szczególności w przypadku głębszych zasypań), nie posiadają funkcji markowania, testów grupowych, auto-revert… w skrócie: za naszą oszczędność płacimy cennymi minutami w czasie akcji ratunkowej.
Specjaliści w anglojęzycznym kręgu branżowym zgodnie wypowiadają się: “masz detektor starszy niż 10 lat? Czas go wymienić!”. Tymczasem u nas możemy spotkać się z opiniami że nawet te starsze urządzenia potrafią być szybsze niż nowe detektory w rękach niesprawnych ratowników. Ok – tak się może zdarzyć, tylko to porównanie nas za bardzo nie interesuje. Sprawny ratownik zdecydowanie szybciej wykona trafienie nowym Barryvoxem niż BCA DTS. Z kolei nowicjusz ze starym urządzeniem może się kompletnie pogubić, zaś nowe prowadzi go za rękę (przykładowo Mammut Barryvox S stosuje obrazkowe komunikaty wskazujące czynności które należy wykonywać). Prostota i intuicyjność obsługi w tym przypadku są warte bardzo wiele.
Oczywiście w naszych warunkach ciężko wymagać, aby dosłownie stosować zalecenie amerykańskich specjalistów. Mogę natomiast zaproponować następujące wytyczne:
- Jeżeli chcesz kupić detektor, zapomnij o modelach dwu i jedno-antenowych. Poszukaj urządzenia z trzema antenami, z funkcją oznaczania zasypanych, testu grupowego oraz możliwością aktualizacji oprogramowania. Sprawdź też dostępność przeglądów serwisowych u danego producenta.
- Jeżeli masz już detektor i nie spełnia on w/w wymogów, Ty zaś uważasz że nie warto inwestować w nowy – zastanów się kiedy poddawany był przeglądowi. Jeżeli było to dawno (bądź, jak zwykle niestety bywa – nigdy), zacznij od przeglądu. Następnie zadbaj o to, aby tym urządzeniem posługiwać się tak sprawnie, aby nie odstawać od ratowników z nowoczesnym sprzętem. Weź też pod uwagę zasypania wieloosobowe.
Masz jakieś pytania, wątpliwości? Zapraszam do kontaktu ze mną, a jeszcze mocniej – na dobre szkolenie lawinowe.
Wspinam się latem i zimą, jeżdżę na skiturach od kilkunastu lat, zaś od 2018 r. szkolę w górach jako Instruktor Narciarstwa Wysokogórskiego Polskiego Związku Alpinizmu, od 2020 roku także w skałach (od 2024 r. – jako Instruktor Wspinaczki Skalnej PZA). Prowadzę kursy z zakresu wspinaczki skalnej, skialpinizmu, lawinoznawstwa oraz zimowej turystyki wysokogórskiej. W czasie wolnym od pracy instruktorskiej ciągle mało mi wspinania, bardzo cenię odkrywanie nowych miejsc i obszarów wspinaczki, podróże i aspekt towarzyski wspinania.
1 komentarz do “Testowanie detektorów lawinowych”
Możliwość komentowania została wyłączona.